Dzisiaj kolejna, druga część z serii podsumowań rundy jesiennej w wykonaniu Widawy. Po opisaniu tego co działo się w przygotowaniach i tuż na samym początku sezonu, teraz czas na kolejne miesiące. Zachęcam do lektury!
Po przełamaniu jakim było spotkanie w Strzeszowie i po tylko 4 punktach ugranych w 3 spotkaniach przyszedł czas na maraton arcytrudnych spotkań. Zaczęło się od tego, że na Widawę przyjechał srebrny medalista poprzedniego sezonu i znany z najlepszej B-klasowej ofensywy - Płomień Wisznia Mała. Drużyna ta była wtedy wiceliderem w stawce i jest faworytem do awansu do A-klasy. Bardzo baliśmy się tego meczu zważywszy na poprzednie starcia z tą drużyną, czyli blamaże - 1:10 i 1:7. Wtedy też skład za każdym razem był bardzo słaby, lecz teraz ta "11" nie była zła, ba - bardzo ofensywna, gdyż jedynymi zmianami byli nominalni napastnicy. Gdy do 80 minuty było 6:3 dla Wiszni i Płomień dopisywał sobie już kolejne 3 punkty, wtedy kwartet ofensywny - Szczypior, Dudek, Domjan i Bryś obnażyli ekipę Marka Mrozińskiego. W ostatniej akcji, kiedy to Sebastian pakował piłkę do siatki na boisku zapanowała euforia. 6:6! Był to ogromny charakter! Punkt nie wiele jednak dawał nam w tabeli, choć smakował bardzo dobrze.
Tydzień później przyszło nam się mierzyć w Krynicznie z niepokonanym liderem - Malinką Malin. Pokazując charakter z ligowym potentatem, teraz czekała na nas jeszcze cięższa próba. Team z Malina budowany na byłych, wiekowych co prawda, ale zawodnikach Ekstraklasy - napastniku Tomaszu Moskalu i Robercie Rosińskim jest bardzo groźny i nikt w sezonie jeszcze ich wtedy nie pokonał. Tą sztuką popisał Tomtex i zrobił to w nieprawdopodobny sposób. Co prawda prowadził już 2:0 i pod koniec pierwszej części spotkania dał się dogonić, to jednak po przerwie emocje sięgnęły zenitu. Tuż na początku drugiej części dzięki bramce Rosińskiego prowadzili gospodarze, lecz za sprawą Michała Stawińskiego udało się wyrównać. Kluczowe były ostatnie minuty, a dokładniej ostatnie 10. W 80 minucie czerwoną kartkę za faul na napastniku Malinki otrzymał Karol Nowacki, a jedenastka została pewnie wyegzekwowana. 3:4. Gdy już mało kto wierzył na korzystny rezultat, wtedy "Widawianie" ruszyli na wiwat do przodu. To się opłaciło! Tuż przed 90 minutą wyrównał z rzutu wolnego Szczypior i mieliśmy remis. "Pomarańczowo-czarni" walczyli jednak o pełną pulę. Tą w końcu wywalczyli i znów po golu Szczypiora, z kolejnego rzutu wolnego mogli cieszyć się z triumfu nad liderem - 5:4!
Kolejne 3 punkty do dorobku i kolejny mecz z pokazaniem charakteru nie mógł być przypadkiem, lecz żeby to potwierdzić trzeba było pokonać spadkowicza z A-klasy - LKS Krzyżanowice. W tym spotkaniu również łatwo nie było, gdyż już w pierwszej akcji prowadzili "czerwoni". Przez dłuższy czas utrzymywał się wynik remisowy 2:2, lecz nadeszła końcówka...i znów ostateczny cios zadała Widawa. Dokładniej uczynił to pięknym golem z dystansu - Marcin Stasiak i mogliśmy przypisać sobie kolejne ważne 3 punkty.
Piękny sen trwał i były to oznaki, że Tomtex jest wstanie powalczyć z każdym. Dobra gra, walka, nieustępliwość, charakter i dużo wznosząca do gry ławka rezerwowych. To wszystko charakteryzowało podopiecznych Tomasza Słowińskiego w tamtych meczach i przed nimi było spotkanie derbowe, z będącą w kryzysie Kometą Kryniczno. Niestety w tym starciu przypomniały o sobie demony z przeszłości i po raz kolejny w Krynicznie graliśmy w bardzo słabym kadrowo składzie. To przyniosło katastrofę...
O tym co działo się w Krynicznie i w kolejnych spotkaniach, w kolejnej, przedostatniej części, podsumowania rundy, które ukaże się niebawem.