KS Tomtex Widawa Wrocław - strona nieoficjalna

    W bardzo ciepłe, czerwcowe przedpołudnie przyszło mierzyć się Widawie z kolejnym, przedostatnim już u siebie - starciu ligowym w sezonie 2015/2016. Na Kominiarską przybyła przedostatnia siła ligi - Start Strzeszów, który nie ma jeszcze zapewnionego utrzymania. Fakt faktem zespół rywali zjawił się we Wrocławiu, ale w bardzo okrojonym składzie - gołą "ósemką", mówiąc ciągle, że raczej nie wyjdą na boisko, że oddadzą walkowera, że będą udawać kontuzje, aby się nie kompromitować. Dopiero minutę przed rozpoczęciem zadecydowali, że jednak wybiegną na murawę, a więc mecz rozpoczęliśmy z dziesięciominutowym opóźnieniem. Co do naszej drużyny to tutaj choć sytuacja była o wiele lepsza, to jednak wcale nie wyśmienita - 12 zawodników do dyspozycji i już nawet nie będziemy pisać kto się nie zjawił, bo to już jest po prostu nudne. Powiemy kto przybył, a przybyli Tomaszowie; Pondel, Słowiński, Studnicki i Iwanicki, Krzysztof Wójcik, Patryk Żebryk, Daniel Chałupka, Andrzej Semotyuk, Marcin Mackiewicz, Miłosz Jagodziński, Jakub Bryś oraz Grzegorz Kędzierski, który jako jedyny zasiadł na ławce rezerwowych.

    Mecz trudno opisać, bowiem działo się w nim naprawdę sporo, ale postaramy się skrótowo to jakoś zrelacjonować. Od samego początku Widawa ruszyła ostro do ataku, ale jak to bywa - raziła nieskutecznością. W tej materii najgorzej prezentował się Jakub Bryś, ale nie tylko on. Nasi kiedy mieli strzelać - podawali, kiedy podawać - strzelali ect. Już w trzeciej minucie wynik spotkania otworzył Tomasz Pondel i była to jego premierowa bramka tej wiosny. Do 12 minuty było już 4:0, po tym jak ten zawodnik skompletował hattricka, a raz na listę strzelców wpisał się właśnie Bryś przełamując swoją niemoc strzelecką. W między czasie padły dwa gole ze spalonego i kilka razy "Widawianie" zmarnowali świetne okazje. W 20 minucie się jednak nie pomylili, a drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Bryś. Przy 5:0 gospodarze się zbytnio rozluźnili i grający bez żadnej presji rywal - ich zaskoczył. Jak zwykle nie obyło się bez błędu w defensywie. Złe ustawianie, długa piłka zagrana za plecy obrońców i napastnik Strzeszowa w sytuacji sam na sam z bramkarzem - nie dał mu najmniejszych szans. 5:1. Stracony gol był kwintesencją słabej i niemądrej gry Widawy, która zamiast zmuszać rywala do biegania, grać piłką i zdobywać multum goli - sama musiała biegać, bowiem Start udanie rozgrywał piłkę pod własną bramką, a nasi fatalnie załączali pressing. Do tego podejmowali wiele bezsensownych decyzji - liczne wrzutki bez namysłu, dużo nieprzygotowanych uderzeń z dystansu i granie na centymetrach. W 30 minucie festiwal nieskuteczności przerwał Słowiński wykańczając składną akcję Tomtexu i podanie od Pondla. 6:1. Do końca pierwszej odsłony padły jeszcze dwa gole. Najpierw do bramki Wójcika trafili "Strzeszowianie", a uczynili to na skutek kolejnego błędu Widawy. Podający bez opieki i nacisku naszych napastników i pomocników zagrał daleką piłkę za plecy obrońców "pomarańczowo-czarnych". Jeden z nich nie trafił w piłkę i napastnik Startu pięknym lobem pokonał naszego golkipera. 6:2. Tuż przed końcem pierwszej odsłony Widawa jeszcze raz wpisała się na listę strzelców, a czwartego gola w tym spotkaniu zdobył Pondel, pokonując golkipera rywali drugi raz głową. Warto dodać, że była to 400 bramka naszego klubu w historii! Do przerwy zatem 7:2 i mieliśmy nadzieje, na zdecydowanie lepszą drugą odsłonę.
     Druga połowa należała już tylko i wyłącznie do Widawy, która zagrała tak, jak powinna zrobić to wcześniej. Zepchnęła przeciwników do głębokiej defensywy i tylko raz pozwoliła rywalom na akcję ofensywą, po której na raty interweniował Wójcik. Oprócz tej sytuacji mieliśmy ogrom okazji ze strony Tomtexu - poprzeczki oraz szczęśliwe i zarazem świetne interwencje bramkarza. W tej połówce strzeliliśmy 10 goli, nie tracąc ani jednego. Akcje były już lepsze, bardziej przemyślane, ale nadal szwankowała skuteczność. Jeszcze cztery bramki zdobył Pondel, dwukrotnie do siatki trafił Daniel Chałupka (również premierowe bramki w Tomtexie) i po razie Słowiński, Kędzierski, Mackiewicz i Jagodziński. Bramka tego ostatniego była najładniejszej urody, ponieważ zdobył ją pięknym strzałem piętką. W między czasie dokonana została jedyna zmiana, w 55 minucie Brysia zastąpił Kędzierski. Natomiast po bramkach Chałupki, a zwłaszcza tej pierwszej on i jego koledzy dokonali ładnej cieszynki, mianowicie "kołyski", bowiem Danielowi niedawno urodziło się dziecko.
    Mecz skończył się pogromem 17:2, który przy trochę lepszej skuteczności, mógłby być zdecydowanie bardziej okazały. Reasumując - wygrać musieliśmy, poprawiliśmy swój dorobek punktowy i bramkowy. Wskoczyliśmy na trzecie miejsce w tabeli i będziemy chcieli w czołówce się utrzymać.

B-klasa:

Tomtex Widawa Wrocław - Start Strzeszów 17:2 (7:2)

Bramki: 8x T.Pondel, 2x T.Słowiński, 2x Bryś, 2x Chałupka, Mackiewicz, Jagodziński, Kędzierski

• Komentarzy [0]
• czytano: [365]
• DO