KS Tomtex Widawa Wrocław - strona nieoficjalna

    W bardzo ciepłe, niedzielne przedpołudnie Tomtex Widawa Wrocław rozgrywał ostatnie spotkanie w sezonie ligowym 2015/2016. Przy Kominiarskiej zameldowała się Perła Węgrów, która w poprzednich kolejkach prezentowała bardzo dobrą formę - wygrywając trzy spotkania z rzędu. Zespół Norberta Kowalskiego chciał iść za ciosem i zwyciężyć na koniec sezonu, ale niestety zjawił się na meczu w okrojonym składzie - w 11 z niezdolnym do gry Danielem Krasinkiewiczem na ławce zmian. Oznaczało to, że przyjezdni walczyć musieli w dziesięciu. Co do Widawy to również nie mogła poszczycić się szeroką kadrą, bowiem zaledwie 11 zawodników zjawiło się na zbiórce przedmeczowej. Znowu trener Słowiński radzić musiał sobie bez m.in Marcina Stasiaka, Piotra Miklasa, Krzysztofa Walata czy Jakuba Brysia, nie wspominając już o wielu innych, którzy już od dłuższego czasu nie raczą nas swoją obecnością na meczach albo po prostu są kontuzjowani. Liczyć można było z kolei tradycyjnie na: Tomaszów; Iwanickiego, Słowińskiego, Studnickiego oraz Pondla, Andrzeja Semotyuka, Daniela Chałupkę, Grzegorza Kędzierskiego, Patryka Żebryka, Miłosza Jagodzińskiego, Krzysztofa Wójcika oraz Marcina Mackiewicza. Jedyny plus tej całej sytuacji to fakt, że przynajmniej kolejny mecz rozegraliśmy w tym samym składzie. Tak więc teraz liczyliśmy na piąte zwycięstwo z rzędu, które dałoby trzecie miejsce w tabeli na koniec sezonu.

    Mecz rozpoczął się dosyć zachowawczo, a już w pierwszych akcjach Węgrów pokazał, że bronić się nie zamierza. Często gracze tej drużyny konstruowali szybkie ataki, które niestety kończyli bardzo niecelnymi uderzeniami. My z piłką przy nodze czuliśmy się lepiej i wystarczyło, żeśmy grali po ziemi, a wtedy udawało się zagrażać bramce strzeżonej przez młodego Damiana Stanisza. W 10 minucie gola zdobyć powinien Miłosz Jagodziński, którego idealnie prostopadłym zagraniem obsłużył Tomasz Słowiński. Niestety młody gracz Widawy mając przed sobą tylko golkipera, chciał go przelobować i przy tej próbie przeniósł futbolówkę tuż obok słupka. Po chwili swoją okazję miał Tomasz Pondel, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem - uderzył wprost w niego! W 20 minucie piłka w końcu zatrzepotała w siatce. Fantastycznie, w "uliczkę" piłkę Pondlowi zagrał Tomasz Iwanicki. Ten w dogodnej sytuacji stracił nad nią panowanie, ale po chwili się poprawił, przyjął futbolówkę, przymierzył i technicznym strzałem przy słupku zaskoczył Stanisza. 1:0. Po tej sytuacji Tomtex znowu miał dwie dobre okazje. Najpierw kąśliwe uderzenie Tomasza Studnickiego z dystansu - bramkarz rywali na raty wyłapał. Po chwili strzał Słowińskiego z rzutu wolnego minimalnie przeleciał nad poprzeczką. W międzyczasie za ostry faul na Pondlu żółtą kartką ukarany został obrońca "pomarańczowo-czarnych".  Do przerwy nic już wielkiego się nie wydarzyło, bowiem gospodarze udanie rozbijali ataki rywala i sami nie potrafili swoich akcji sfinalizować, ponieważ za każdym razem świetnie grę czytał Stanisz i udanie zażegnywał niebezpieczeństwo. Do przerwy Widawa prowadziła 1:0, co nie było dobrym wynikiem patrząc na to, że posiadała przewagę.
     W drugiej odsłonie nadal kibice byli świadkami otwartej gry z obu stron, z której więcej mieli miejscowi. Ci za wszelką cenę chcieli wypracować sobie przewagę, ale razili fatalną nieskutecznością. W 50 minucie gola zdobyć powinien Pondel, ale gdy już wpadł w pole karne, oddał zbyt lekki strzał, który z łatwością wyłapał Stanisz. Po chwili 100% sytuację miał Jagodziński, ale zamiast zabrać się z futbolówką w pole karne i mocno strzelić na bramkę, to uderzał z linii pola karnego, tak, że bramkarz bez najmniejszego wysiłku chwycił piłkę. Z czasem obu stronom we znaki dało się zmęczenie. Jedni i drudzy popełniali coraz więcej błędów, a ich zagrania były albo nieprzemyślane albo bardzo niedokładne. Węgrów nadal starał się strzałami z dystansu zaskoczyć Krzysztofa Wójcika, ale za każdym razem te uderzenia mijały bramkę Widawy. Gracze Tomasza Słowińskiego natomiast wykonali multum wrzutek, ale wiele z nich było bez sensu (brak naszego zawodnika w polu karnym albo brak przewagi liczebnej), bo pewnie wyłapywał je Stanisz. W 67 minucie bramkarz Węgrowa nie dał już rady. Świetny rajd lewą stroną boiska zaprezentował kibicom Jagodziński, który przebojem wpadł w pole karne i z lewej nogi wrzucił na przedpole. Do tej dopadł Pondel, który strzałem z główki podwyższył prowadzenie swojej drużyny. 2:0. Po tej bramce gra "Dumy Węgrowa" się posypała, a "Widawianie" zadali jeszcze dwa ciosy. Dwie minuty później po zagraniu Pondla fenomenalną indywidualną akcją popisał się Słowiński, który obiegł jednego obrońcę, wbiegł w pole karne, obiegł drugiego defensora i uderzeniem przy dalszym słupku - nie dał żadnych szans bramkarzowi. 3:0. Czwarte trafienie również było efektem zespołowej gry gospodarzy. Studnicki idealnie w tempo zagrał do Pondla, a ten w sytuacji jeden na jeden ze Staniszem - nie pomylił się, strzałem przy słupku, kompletując hattricka. 4:0. Po tym wydarzeniu w szeregi Widawy wdarło się rozluźnienie, które sprokurowało trzy niepotrzebne sytuacje. Pierwsza to żółta kartka za faul dla Daniela Chałupki. Druga to poprzeczka po strzale gracza Węgrowa. Trzecia zaś to sytuacja sam na sam napastnika Perły z Wójcikiem, którą wygrał golkiper Widawy. Ostatecznie Tomtex zasłużenie wygrał 4:0, ale ich rywal mimo osłabienia kadrowego pokazał się z bardzo dobrej strony, udowadniając, że te ich dziewiąte miejsce to wynik poniżej oczekiwań.

B-klasa:

Tomtex Widawa Wrocław - Perła Węgrów 4:0 (1:0)

Bramki: 3x T.Pondel, Słowiński

• Komentarzy [0]
• czytano: [336]
• DO