W ubiegłą niedzielę Tomtex Widawa Wrocław rozgrywał trzecie spotkanie w sezonie 2016/2017 roku. Osłabiony kadrowo zespół Tomasza Słowińskiego udał się do Strzeszowa, aby ugrać kolejne trzy punkty. Ta sztuka się jednak nie udała, a to spotkanie zakończyło się remisem, który Widawy nie zadowala, bowiem nie jest to punkt zdobyty, ale...dwa punkty stracone!
Są takie boiska na których gra się ciężko i nie chodzi tutaj o złe przygotowanie, ale ogólnie o atmosferę i drużynę gospodarza. Ciężko Widawie gra się w Węgrowie. Bardzo ciężko w Krynicznie, a także w...Strzeszowie, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa Start - zespół z dołu tabeli, ale niezwykle doświadczony i potrafiący grać w piłkę. W historii spotkań pomiędzy Tomtexem a Startem na obiekcie tych drugich, tylko raz triumfowali gracze Tomasza Słowińskiego, a dwukrotnie doznawali porażki. Teraz miało być lepiej, a Widawa zamierzała zgarnąć komplet oczek. Do tego trzeba było wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, bowiem sytuacja kadrowa wyglądała opłakanie. W klubie jest szpital, o czym świadczą liczne kontuzje, a także nieobecności. Niezdolni do gry z powodu kontuzji są; Tomasz Pondel, Daniel Chałupka, Krzysztof Walat, Piotr Miklas, Tomasz Lech, Wojciech Sroka i Patryk Żebryk. Poza tym z różnych, innych przyczyn zagrać nie mogli; Marcin Szadyn, Grzegorz Kozioł, Przemysław Pieńkosz, Łukasz Michalski i Jakub Bryś. Kadra - 22 osoby i aż 12 osób nieobecnych. To zmusiło nas do dogłoszenia trzech graczy - Macieja Kędziora (grał już z nami kiedyś), Piotra Ulińskiego i Włodzimierza Siwaka, który sam z siebie, zadeklarował chęć gry w naszej drużynie w środku tygodnia. Koniec końców do Strzeszowa pojechaliśmy w 13 osób - poza wcześniej wspomnianą trójką - na zbiórce przedmeczowej zjawili się: Tomaszowie; Słowiński, Iwanicki i Studnicki, Wojciech Kosiński, Andrzej Semotyuk, Marcin Stasiak, Misza Andrunyk, Miłosz Jagodziński, Michał Pondel oraz Rafał Szewczyk. Sytuacja gospodarzy była lepsza o czym świadczył - dobry skład i posiadanie czterech graczy na ławce rezerwowych.
Od samego początku Widawa starała się narzucić rywalom swój styl gry i co prawda ją prowadziła, to jednak musiała uważać, bowiem Start grał prostą piłkę opartą na zagrywaniu długich piłek na znajdującego się w ataku - Łukasza Majchrowicza. Ten zawodnik był jednak odcinany od podań przez dobrze spisujących się naszych defensorów. Ogólnie od samego początku na boisku dominowała boiskowa walka aniżeli składna, ładna dla oka gra. Więcej z takowej miała Widawa, która starała się konstruować kilkupodaniowe akcje, które często spoczywały jednak na panewce. Strzały z różnych pozycji oddawali Słowiński, Kędzior i Szewczyk, ale żaden z nich nie był na tyle celny, aby zaskoczyć bramkarza przeciwników. Co do akcji Startu to głównie były zakończone spalonymi, na które udanie łapali napastników gospodarzy - defensorzy gości. W 20 minucie po składnej akcji Widawa wyszła na prowadzenie. Szewczyk podał do Ulińskiego, Uliński zgrał futbolówkę w polu karnym do Kędziora, który odegrał futbolówkę do Słowińskiego, który minął rywala i oddał nieudany strzał, którego golkiper Startu nie złapał, odbijając przed siebie. Do odbitej futbolówki w porę dobiegł Jagodziński i pewnym strzałem otworzył wynik spotkania. 1:0. Po tej sytuacji urazu doznał Słowiński, którego zawodnik rywala uderzył w udo i to spowodowało, że w dalszych minutach nasz kapitan nie grał na miarę oczekiwań. W 30 minucie powinno być 2:0, bowiem w świetnej sytuacji znalazł się Uliński. Ten jednak dostając piłkę w pole karne, zdecydował się na strzał, który nieznacznie przeleciał obok bramki gospodarzy. Pięć minut potem mógł paść kolejny gol, po tym jak Jagodziński przeprowadził indywidualną akcję, którą zakończył strzałem wprost w bramkarza. Do przerwy nic wielkiego się już nie wydarzyło i skromnie, aczkolwiek zasłużenie prowadziła Widawa.
Druga odsłona była już bardziej wyrównana, a lepiej w nią weszła ekipa Zbigniewa Klatta. Już po pięciu minutach Strzeszów doprowadził do wyrównania. Żaden z naszych środkowych pomocników nie przerwał indywidualnej szarży Majchrowicza, który wbiegł z piłką w pole karne, wyprzedził Semotyuka i płaskim strzałem przy dalszym słupku pokonał Andrunyka. Po strzelonej bramce Start uwierzył w siebie i ruszył odważnie do ataku. W 60 minucie Majchrowicz powinien strzelić drugiego gola, ale jego strzał z piątego metra - Andrunyk dobrze obronił. Po chwili jeszcze raz golkipera Widawy starał się zaskoczyć popularny "Bestia", którego uderzenie z rzutu wolnego minimalnie minęło słupek bramki przeciwników. Dopiero ok 65 minuty Widawa uspokoiła sytuacje na boisku i zaczęła atakować większą liczbą zawodników, narażając się tym samym na szybkie kontry. W 70 minucie przed szansą na gola dającego prowadzenie stanął Jagodziński, ale jego uderzenie sprzed pola karnego, z woleja, było nieczyste i z łatwością złapał je bramkarz "błękitnych". Po chwili dobrą akcję prawym skrzydłem przeprowadził Szewczyk i zakończył ją dośrodkowaniem w kierunku pola karnego. Do tej piłki dopadł Słowiński, ale jego strzał z piątego metra w ostatniej chwili, ofiarnym wślizgiem zablokował defensor Startu. Pod koniec meczu mieliśmy jeszcze jeden strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Stasiaka, który na raty wyłapał bramkarz. W między czasie piłkę do siatki wpakował Jagodziński, ale był na spalonym, a także w 85 minucie za Szewczyka na boisku zameldował się Kosiński. Skończyło się na remisie 1:1, który Strzeszów zadowala (jest to ich premierowy punkt w sezonie), ale Widawy wcale nie, bo są to dwa punkty stracone!
B-klasa:
Start Strzeszów - Tomtex Widawa Wrocław 1:1 (0:1)
Bramka: Jagodziński
Rozkład bramek:
0:1 - Jagodziński as. Słowiński (20 minuta)
1:1 - gol dla Strzeszowa (50 minuta)
Żółta kartka: Iwanicki (za faul)
Skład: Misza Andrunyk; Włodzimierz Siwak, Andrzej Semotyuk, Marcin Stasiak, Tomasz Studnicki; Piotr Uliński, Tomasz Iwanicki, Maciej Kędzior, Miłosz Jagodziński; Tomasz Słowiński, Rafał Szewczyk (85' Wojciech Kosiński)
Sędziował: Artur Przystarz
Galeria zdjęć: https://www.facebook.com/TomtexWidawaWroclaw/photos/?tab=album&album_id=544075285784835
Pierwsza strata punktów w sezonie stała się faktem. Po raz kolejny Strzeszów okazuje się nieprzychylnym terenem dla Widawy, czego efektem jest remis. Zagraliśmy słaby mecz, chociaż prowadziliśmy grę to jednak nie potrafiliśmy wykorzystać swoich sytuacji i zremisowaliśmy. Duża w tym zasługa fatalnej sytuacji kadrowej (11 zawodników nieobecnych, w tym - 7 kontuzji). Potrzebne były zatem posiłki (Kędzior, Uliński, Siwak), ale Ci zawodnicy choć zagrali nie najgorzej, to jednak nie pomogli w odniesieniu wygranej. W defensywie popełniliśmy jeden błąd, a w ofensywie nie mieliśmy kim straszyć. Miejmy nadzieje, że uda się wyciągnąć wnioski, sytuacja kadrowa się poprawi i za tydzień z Malinką - zgarniemy komplet punktów. W międzyczasie odbędzie się obowiązkowy trening - w czwartek o godzinie 19 na naszym klubowym boisku przy ulicy Kominiarskiej 62!